środa, 31 grudnia 2025

 


W mieszkaniu obok, albo dwa mieszkania dalej, albo gdzieś na Twoim osiedlu siedzi dziewczyna z dzieckiem. Jej mąż, albo chłopak (nie ważne) jest gdzieś w okopie pod Ługańskiem. Dochodzi północ, przełom roku. On myśli o niej a ona o nim.


Nie przyjechała tu bo chciała. Nie przyjechała tu bo jej się to opłacalo.

To troskliwy mąż lub chłopak wsadził ją w swój samochód, pocałował na do widzenia i przepchnął przez granicę ze słowami: „kiedyś się zobaczymy”.


Ona nie chce tu być. Nie chce sprzątać polskich mieszkań. Nie chce narażać się na pogardę i wulgarność. Ona tu to robi, bo musi. Bo nic nie jest warty jej dyplom z pedagogiki zrobiony na uniwersytecie w Kijowie.


Ona po całym dniu w pracy, po wyszorowaniu 10 polskich mieszkań ze 100 polskich rzygów i 200 smarków rozmazanych na ścianie – słyszy w Biedronce :


- „Wypierdalaj banderowska ździro”.


Ona urodziła się w roku 1986. ten który to do niej powiedział w 1989. Co oni oboje wiedzą o Banderze, o Wołyniu o motywach, o kontekście historycznym, o odwetach, o spalonych, o zarżniętych kosą…


To jest poza nimi. Ona żyje drżącą obawą o życie swojego męża/partnera który akurat w tej chwili ogląda zawilgotniałe zdjęcie jej i ich dziecka.

On nie siedzi w tym okopie dla Bandery. Nie siedzi dla OUN, nie siedzi dla dominacji Ukrainy nad Światem.


On tam siedzi dlatego aby Ukraina była wolnym krajem. Aby Ukraina była członkiem Unii Europejskiej tak jak Polska czy Niemcy. Aby Ukraina miała nowoczesne drogi, nowoczesny przemysł, nowe, piekne mieszkania. Aby Ukraińcy żyli jako wolni ludzie wśród przyjaznych narodów europejskiej wspólnoty. Abyś ty zasrańcu mógł pojechać nad Don i wygrzewać dupę ma plaży. Aby oni mogli zobaczyć Paryż, Madryt i nawet zasrany Białystok.


Ale osiedlowy Seba, zbyt tchórzliwy aby przeciwstawić się troglodytom drużyny przeciwnej skoczy na tą dziewczynę, żby pokazać ze je4st mężny i nie boi się pcheł które załapał od kota sąsiadki.


Obca, wredna, banderówa, kradnie polakom pracę i zarobki. W dodatku ma samochód i nim jeździ.


Seba, obsrańcu i wypierdku. Jaką ona pracę tobie kradnie? Chciałbyś na jej miejscu zmywać zasrane sedesy swoich kamratów? Chciałbyś wyciągać kłaki ich dziewczyn z sitek prysznicowych? Chciałbyś czyścić mopem zadeptane podłogi swoich patriotycznych kompanów?


Ona to robi. Dostaje gówniane pieniądze na które ty byś nawet nie spojrzał. Dzięki niej twój kompan narodowiec wali swoją brunatną kupę w lśniąco biały sedes.

A ona przyjdzie jutro i sprzątnie to co mu z dupy na deskę upadło.


Mówisz że Ukraińcy kradną ci twoją ojczyznę. Czy to naprawdę jest twoja ojczyzna? Te osrane kible w mieszkaniach narodowców stojących wyżej w społecznej hierachii?



Mamy ich wokół siebie. Rozejrzyjcie się. Mieszkają obok. Czasami są głośni, częściej cisi. Czasami się bawią jak wszyscy ludzie. Tak! Bawią się a nie żebrzą w łachmanach o bułkę, bo mają swoją godność i nie błagają o litość jeżeli naprawdę jej nie potrzebują.


Pracują tak samo jak ty, a nawet pilniej, bardziej skrupulatnie, z większym zaangażowaniem. Dlaczego?

A dlatego że im zależy. Że chcą zarobić. Dla siebie, dla swoich dzieci i dla rodziców którzy zostali we wsi pod Bahmutem.

Ty masz to w dupie. Zapłacą, to zapłacą, nie zapłacą, to się obrazisz. Byle byś miał na blanta i ćwiartkę z Kapselka.


Masz sąsiada z Ukrainy, sąsiadkę z dzieckiem, rodzinę?

Weź ciasto, zapukaj do nich. Powiedz że chcesz z nimi spędzić niwy rok. W przyjaźni, zrozumieniu i tolerancji.


Bo tego Wołynia, to ani oni ani ty już nie pamiętacie.


Wołyń żyje tylko w pamięci tych którzy na zlecenie Moskwy podżegają do nienawiści.


Idź do sąsiadów. Pokaż im że jesteś człowiekiem a nie szowinistycznym bydlakiem.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz